Szkoda słów… copywriterowi czasem też. Zobacz, kiedy!

Na co dzień pracuję ze słowami. Uwielbiam to. Mam świadomość, jaką one mają moc. Czasami jednak zdarza się, że stwierdzam: szkoda słów… Tak, nawet copywriter ma takie momenty. Jestem tylko człowiekiem. I nawet nie chodzi o to, że brakuje mi tych słów. Po prostu w niektórych sytuacjach nie widzę sensu w ich używaniu… Jakie są to sytuacje?

Groch o ścianę, dziad do obrazu i tak dalej

Szkoda słów, gdy ktoś puszcza je mimo uszu. Bo to, że milczy i niby nie przerywa, jeszcze nie oznacza, że rzeczywiście słucha.

Szkoda słów, gdy tłumaczę komuś n-ty raz jak się czuję w danej sytuacji, co przeżywam, dlaczego mnie coś zraniło, zabolało – a ktoś i tak to ignoruje.

Szkoda słów, gdy dzielę się z kimś swoim sukcesem, radością, entuzjazmem – a druga strona kwituje to marudzeniem i momentalnie dopatruje się tam czegoś negatywnego.

Szkoda słów, gdy po raz dwudziesty siódmy proszę o tę samą rzecz – bezskutecznie. (Rzecz nie z kosmosu, nie gwiazdkę z nieba czy Ferrari… ale np. niewielką przysługę.)

Szkoda słów, gdy dniami, miesiącami, latami dobijam się do kogoś. Próbuję dojść do porozumienia. Próbuję nawiązać jakąś komunikację. A druga strona na to właściwie nie reaguje.

Szkoda słów, gdy w odpowiedzi na moje dzielenie się ktoś… milczy. I milczy. I dalej milczy. Zero reakcji, zero ustosunkowania się, zero odpowiedzi. Równie dobrze mogę w ten sposób dyskutować z zegarem na ścianie czy lampą na suficie. Taki sam efekt.

Szkoda słów, gdy próbuję osiągnąć porozumienie, dogadać się, wyjaśnić coś, uporządkować sprawy… A ktoś ma to zwyczajnie tam, gdzie słońce nie dociera.

Szkoda słów, gdy ktoś narzuca mi swój światopogląd, styl życia i swoje opinie, nie licząc się w ogóle ze mną i nie szanując moich granic. I tego, że każdy ma prawo żyć w zgodzie ze sobą.

Jestem człowiekiem, który dąży do porozumienia. Nie lubię cichych dni, niewyjaśnionych spraw. Nie lubię zamiatania pod dywan oraz udawania, że tematu nie ma. Ani liczenia na to, że samo się jakoś magicznie zneutralizuje. Dlatego próbuję rozmawiać. Do pewnego momentu. Bo nic na siłę.

Wymowna cisza, złośliwe milczenie czy problem z komunikacją?

Przyczyn takiego stanu rzeczy może być wiele. Nie zakładam z góry, że ktoś ma złe intencje i robi coś celowo czy złośliwie. Rozumiem, że nie wszystkim łatwo przychodzą słowa – zwłaszcza gdy sytuacja jest trudna, konfliktowa albo w jakiś sposób napięta.

Mam świadomość, że różni ludzie mają różny zasób słów. Wiem: zazwyczaj mężczyźni wypowiadają ich mniej niż kobiety – nie uogólniając, ale podobno tak jest. Jasne dla mnie jest to, iż czasem człowiek milczy, bo coś musi sobie przemyśleć, przetrawić. I ja to wszystko rozumiem, naprawdę.

Jestem w stanie pojąć, że niektóre typy osobowości, uwarunkowania neurologiczne czy przeżyte w dzieciństwie traumy wpływają na sposób komunikacji danej osoby w dorosłym życiu.

Tyle że dorosłe, odpowiedzialne za siebie i swoją komunikację osoby mogą nad taką umiejętnością pracować. Bo to umiejętność, jak każda inna. Nikt nie rodzi się oratorem, świetnym rozmówcą i mistrzem słowa. I o ile pewnych spraw może nie da się przeskoczyć (np. introwertyk nie ma po co zmuszać się do brylowania w towarzystwie) – o tyle umiejętność dogadania się z osobami, z którymi ma się jakąś relację, można ćwiczyć, udoskonalać, poprawiać. Tylko… po prostu trzeba tego chcieć… A gdy ktoś nie chce?

Szkoda wtedy słów.

Szkoda mówienia, tłumaczenia, proszenia, błagania, przekonywania, krzyczenia, rozpaczania.

Szkoda pisania – raz, drugi, trzeci i piętnasty.

Wtedy warto odpuścić i dać sobie spokój. Ze świadomością, że podjęło się szereg prób. Że zrobiło się to, co się dało w danej sytuacji zrobić.

A potem? A potem podzielić się słowami z kimś, kto chce je przyjąć. I kto też chce się nimi dzielić. Tymi dobrymi, ciepłymi, może niekiedy trudnymi, czasem krytycznymi – ale wszystko z miłości, z chęci dbania o więź. Nie z obowiązku, nie z powinności – z potrzeby serca.

I takich relacji życzę Tobie, drogi czytelniku! 🙂 Nie jako copywriter, ale jako człowiek – jak każdy inny potrzebujący bliskości, szczerych i otwartych relacji i więzi.

Back to Top