12 dżentelmenów: którego wybierasz?

I znów to samo. Znów nadchodzą, jeden po drugim. 12 dżentelmenów. Każdy wyjątkowy, każdy ma swoje atuty… ale też i wady. Nie oszukujmy się, nikt nie jest idealny. I choć są niesamowici, intrygujący oraz ciekawi – nie każdego da się tak samo lubić. A Ty, którego z nich darzysz szczególną sympatią? Oto ich sylwetki! 😄

Styczeń – zimny, ale piękny

Cóż, idę na pierwszy ogień. A raczej na pierwszy śnieg. Zazwyczaj jestem dość chłodny. Jedni mnie lubią – mówią, że daję im nadzieję na zmiany. Inni z kolei marzą, żebym sobie już poszedł wraz z moimi kolegami Lutym i Marcem, bo wolą cieplejsze osobowości. Spotykam też takich, którzy początkowo są do mnie entuzjastycznie nastawieni. Jednak po dłuższym zapoznaniu okazuje się, że nie iskrzy między nami. Może to przez śniegową wilgoć? A może brak cierpliwości do mnie? Sam nie wiem… Lubię ciepłe kakao, kawę zimową i wełniane rękawiczki.

Luty – z lodu wykuty?

Mówią, że jak idę, to trzeba podkuć buty. Podobno bywam srogi, zimny i trudny. Jednocześnie wiem, że jestem w stanie mocno rozgrzać serca – zwłaszcza u zakochanych. Osobiście uwielbiam też czekoladowe serduszka i małe, słodkie lizaki w kształcie serc. I róże. I kolor czerwony. Dla tych, którzy za mną nie przepadają, mam dobrą wiadomość: przychodzę na krótko! Jak już wpadam, to się nie zasiedzę. Nie to, co moich 11 kolegów!

Marzec: niezrównoważony, ale uroczy

Podobno jestem bardzo niestabilny. Coś w tym jest. Nastroje zmieniają się u mnie dość często. Bywam chmurny, zimny i odpychający. Ale znów kiedy indziej emanuje ode mnie ciepło, a na pogodnym obliczu maluje się słoneczny uśmiech. To drugie zdarza się szczególnie wtedy, gdy spotykam swą lubą – Wiosnę. Razem rozkwitamy! To ona jest w stanie stopić lód w mym sercu i wlać w nie ciepły powiew. Jak przybywam, koty w okolicy zaczynają niesamowicie wrzeszczeć. To chyba z radości, prawda?

Kwiecień, co głupoty plecie

Słyszałem, że ze mnie niezły plecień… I nie, nie umiem pleść bransoletek. Nie potrafię przeplatać oczek na szydełku czy drutach. Rzadko też plotę głupoty. No dobra… zdarza się w pierwszy dzień, gdy się zjawiam. Wtedy bierze mnie na srogie żarty! Przeplatają się też u mnie zmienne humory. No cóż, każdy ma jakieś wady (tak, każdy z prezentowanych tu 12 dżentelmenów). Ja jestem humorzasty. Czasem płaczę, czasem się śmieję. Ale tak poza tym to miły, ciepły w obyciu i piękny ze mnie kawaler… Tak, rozkwitam niczym narcyz! Taki już ze mnie nieskromny, kolorowy ptak. Czasem towarzyszą mi króliczki i równie barwne jak ja pisaneczki. To co, chcesz spędzić ze mną trochę czasu? Wniosę wiele odcieni w Twoje życie… i trochę słoneczka, Słoneczko!

Maj – w jego ramionach raj?

Mało kto mnie nie lubi, nieskromnie się nie chwaląc… Moje towarzystwo jest często długo wyczekiwane. Lubię chillować, grillować i wyjeżdżać poza miasto. Wypoczynek w otoczeniu soczystej zieleni, kwiatów, pszczół… to jest to! Uwielbiam się maić – albo, mówiąc bardziej współcześnie, stroić. Moja szafa pełna jest ubrań w kwieciste wzory. Od czasu do czasu zaszaleję też z fryzurą. Zielone włosy? Czemu nie!

Czerwiec: sprzyja od pracy przerwie

Maj mówi, że lubi chillować? Ha, w takim razie ja jestem królem letniego relaksu. Przychodzimy wraz z moją partnerką, panią Lato, i zaczyna się… Plażowanie, opalanie, wakacjowanie. Kto by nas nie ubóstwiał, nie? No dobra. Wiem, że miłośnicy zimnych drani (typu Styczeń czy Luty) nie docenią ciepła, jakim obdarzam. Ani delikatności. Ale cóż, o gustach się podobno nie dyskutuje.

Ponadto z wszystkich 12 dżentelmenów jestem chyba najbardziej lubiany przez dzieciaki. Szczególnie zaraz gdy się zjawiam i tuż przed tym, jak muszę już uciekać. W końcu nie każdy obdarza najmłodszych prezentami. A dorośli przecież nie dostają ode mnie tak wielu tygodni wolnego!

Lipiec: pachnie i brzęczy

Kocham uwijanie się pszczół w kwiatach lipy. Kocham upajać się wonią rozkwitającego, słonecznego popołudnia. Chłodną lemoniadą lub kawą mrożoną też nie pogardzę – myślę, że wypijesz ją ze mną, gdy przyjdę, co? Chętnie spędzam czas nad wodą, wpatrując się w morskie fale albo wędrując po górskich szlakach. A tak między nami… jeśli szukasz prawdziwego ciepła, znajdziesz je kiedy przybędę.

W PRL-u niektórzy mnie nie lubili, ale teraz chyba mało komu jestem w stanie naprawdę podpaść. Bywam za to… płaczliwy. Czasem leję tak rzewne łzy, że aż rzeki występują z brzegów. No dobrze, niektórzy pewnie nie przepadają za tą moją cechą. Ale są i tacy, co cenią tę moją specyficzną wrażliwość… A do której grupy Ty należysz?

Sierpień – cesarska osobowość!

Podobnie jak kolega Lipiec, lubię wszelkie wyjazdy i wycieczki. Imię zaś mam nadane od pewnego narzędzia. Ostrego narzędzia. Ale bez obaw – nie jestem niebezpieczny. Tak naprawdę niezwykle ciepła ze mnie postać. Niektórzy nazywają mnie też Augustem, co, przyznam – preferuję. Imię takie kojarzy się wszak… cesarsko. A ja jestem wyrafinowany, nie będę tego ukrywać. Może najbardziej wyrafinowany z 12 dżentelmenów (skromność nie jest moją mocną stroną). I często, gdy już muszę iść, to sprawiam tym spory zawód. Niejedna osoba chciałaby, żebym został dłużej w towarzystwie…

Wrzesień – zmienny i piękny

Mój ulubiony kolor to wrzosowy. Kocham również odcienie złota, brązu i czerwieni. Podzielam tę miłość z Październikiem. Barwna ze mnie kreatura. I zmienna! Potrafię być cieplutki i do rany przyłóż, ale bywam też zimnym skurczybykiem. Młodzi ludzie jakoś mnie nie lubią… Podobno przeze mnie muszą się znów uczyć. No cóż, widać nie każdy docenia inspirację, jaką niosę! Uwielbiają mnie za to fotografowie i piechurzy. Podobno pięknie prezentuję się w polskich górach. Jak myślisz, prawda li to?

Październik – piwosz z klasą

Jak już Wrzesień wspomniał, ciepłe kolory to to, co lubimy. Soczysta zieleń? E, przereklamowane. Wszak złoto to kolor iście królewski. Purpura i czerwień też. Zatem, kto tu jest władcą, co? 😉

Lubię dobre piwo, a pasję do tego trunku podzielają ze mną Niemcy. Kiedy mam już na dobre odejść, co poniektórzy biorą się za wycinanie dyniom oczu i ust. Rozwieszają też sztuczne nietoperze, pająki i inne robactwa. Jak dla mnie – trochę creepy, ale widać to jakiś specyficzny sposób żegnania mnie i witania kolegi…

Listopad: melancholijny, zimny drań

Zanim zaczniesz się śmiać z mojego imienia, wyjaśnijmy coś sobie: jedyne, co mi opada… to liście! Tak, zrzucam odzienie. I drzewa na mój widok nagimi się stają. I choć na nich robię wrażenie, to na ludziach – już niekoniecznie. Ci, wręcz przeciwnie. Gdy przychodzę, to szczelniej się okrywają i więcej warstw na siebie kładą. Czyżbym był aż tak zimny i nieprzystępny?! No co wy, mam przecież swój urok. Jestem spokojny. Niektórych jednak zasmucam, gdy przychodzę. Inni zaś nie mogą się doczekać mojego następcy…

Grudzień: wesoły i altruistyczny

Co najbardziej lubię? Dzielić się i obdarzać dobrem. Co przynoszę? Całkiem sporo:

  • dzwoneczki,
  • śnieg,
  • prezenty,
  • smakołyki,
  • specyficzną muzykę…

Można by jeszcze długo wymieniać. Dość powiedzieć, że jestem naprawdę lubiany. Tylko… dlaczego, do cholery, wszyscy radośnie strzelają fajerwerkami i piją szampana, kiedy już sobie muszę pójść?! Coś tu nie gra…

To już wszystkie sylwetki. 12 niezwykłych dżentelmenów, którzy zgodzili się powiedzieć kilka słów o sobie. I co Ty na to?

PS Poprosiłam panów o ich zdjęcia, żeby ułatwić Ci wybór. Niestety nie wszyscy na to przystali. Część z nich powiedziało, że randka w ciemno będzie bardziej ekscytująca… I lepiej nie wiedzieć, co przyniosą – będzie ciekawiej. Poniżej fotki tych, którzy pozwolili się sportretować na potrzeby tego wpisu. Zgadniesz, który jest który? 🤩

Pięciu z 12 dżentelmenów – każdy inny, każdy wyjątkowy. Kolaż zdjęć.

Back to Top