Dusza gdzieś w poniewierce,
myśl w strzępy poszarpana.
Poharatane serce… a miłość?
Miłość gdzieś hen, wygnana.
Wezmę więc duszę w swe dłonie.
Lakiem posklejam cierpliwie.
Serce ostrożnie połatam,
a myśli i plany ożywię.
Nadzieja powróci do domu!
Odłożę ją jednak na potem.
Pierwiej uleczę, co boli.
Pęknięcia ozdobię złotem.
Jak połatane naczynie
znów nosić wodę może,
tak dusza ma, posklejana,
miłości pomieści… choć korzec?