Jadę sobie właśnie pociągiem. Zastanawiam się nad tym, o czym ma być kolejny wpis. Coś z życia copywritera? A może dawka inspiracji do pisania albo rozwoju? Chyba połączy się to w jedną całość w tym tekście. Skończyłam przed chwilą pracę i natchnęło mnie do przygotowania tego właśnie artykułu. Czy zdążę napisać cały w pociągu? Pewnie nie, ale chociaż część będzie gotowa. No to do dzieła! Zastanawiałeś się kiedyś, co można robić, podróżując koleją? Oto moje propozycje!
Obserwowanie bażantów, saren i innych gatunków
Nie wiem, czy potrzeba dużej spostrzegawczości, aby dostrzec buszującego w trawach bażanta albo spacerującą wzdłuż torów sarnę. Jednak właśnie te zwierzęta rzucają mi się w oczy, gdy patrzę na otoczenie, będące za szybą. Zawsze zastanawiało mnie, jakim cudem nie przeszkadza im huk szybko przejeżdżających tuż obok wagonów… Pewnie kwestia przyzwyczajenia.
Nieraz dostrzegam też wygrzewające się w słoneczku dachowce. Kiedy indziej widzę kota, który wyraźnie zajęty jest polowaniem na coś w pobliskich trawach. Niby nic szczególnego, a jednak z pociągu można całkiem nieźle podglądać przyrodę!
Praca w pociągu? Czemu nie!
Wbrew pozorom, panujący w wagonie szum wcale nie przeszkadza mi w zebraniu myśli. Co więcej, nie ma tu rozpraszaczy, których nie brakuje np. w domu. Copywriterowi do pracy wystarczy laptop i nieco Internetu… No właśnie, nieco. Bo w pociągu różnie bywa z zasięgiem. Gdy akurat przemierzamy pustkowia i jedziemy przez szczere pola, ciężko złapać sieć. Jeżeli jednak nie muszę akurat robić researchu do artykułu – nie ma problemu! Otwieram edytor tekstu i piszę. A jak już uda mi się połączyć na kilka minut z komórkową siecią, to wystarczy, aby sprawdzić potrzebną rzecz czy zweryfikować tekst z wytycznymi, które mam podane np. w mailu. Żadnych filmików ze śmiesznymi kotami, żadnego scrollowania Facebooka, bo nie ma na to czasu! W końcu za chwilę znów możemy wjechać w las. 😉
Spanko, a raczej drzemanko
Jednostajny szmer i stukot kół po torach działa czasem usypiająco. W podróży całkiem nieźle da się zdrzemnąć. Zwłaszcza gdy pociąg jest nowy, wygodny i klimatyzowany. I z kamerami, żeby czuć się bezpiecznie, jeśli chodzi o bagaż. Oczywiście najlepiej, gdy jedzie się z kimś i można zamienić się czasem snu i czuwania. Podróżując samodzielnie, niekoniecznie warto zasypiać… Raz, żeby nie zostać okradzionym, a dwa – nie przespać swojej stacji.
Drzemka przydaje się zwłaszcza podczas długiej jazdy, gdy w dodatku musiało się wstać na pociąg wcześnie rano. Kiedyś nie umiałam spać w pociągu. Dziś jestem w nim w stanie spokojnie kimać. 🙂
Czytanie książek oraz czasopism
O ile w autobusie czytanie bywa kłopotliwe, bo bardziej trzęsie, tak w pociągu jest ono całkiem wygodne. Jeżeli zatem planujesz dłuższą jazdę koleją, masz szansę nadrobić czytelnicze zaległości! Ja podczas siedmiogodzinnej podróży z Krakowa na Mazury byłam w stanie przeczytać większość książki. W domu na pewno zeszłoby mi z tym dużo dłużej!
A co, gdy nie chcesz tachać kolejnej cegły lub po prostu kompletnie nie masz już miejsca na dopakowanie książki? Zawsze możesz poszukać w księgarni kieszonkowych wydań. W sam raz na drogę! Inna opcja to wzięcie ze sobą jednego numeru ulubionego czasopisma. Jest lżejsze i można je upchać nawet do kieszeni na klapie walizki. U mnie zazwyczaj lądują tam „Charaktery”.
Rozmowa ze współpasażerem
Jedziesz gdzieś z mężem, żoną, przyjaciółką? No to macie pewnie te kilka godzin na rozmowę. W końcu jest czas, żeby obgadać niektóre kwestie, o których jakoś nie było możliwości wcześniej podyskutować. Oczywiście sprawy intymne lepiej omawiać w innych okolicznościach. Raczej nie chcesz, żeby ktoś podsłuchiwał o Twoim zdrowiu albo problemach z chłopakiem, prawda? Ale już tematy takie jak:
- remont w domu,
- lista zabytków do zobaczenia w miejscu, do którego się właśnie wybieracie,
- pasje i zainteresowania,
- plany na najbliższy czas,
- zakup nowej kanapy/szafy/biblioteczki
nie są zbyt problematyczne. Bylebyście nie przekrzykiwali się na cały wagon. 😉 Osobiście lubię rozmawiać, gdy jadę w wagonie bezprzedziałowym. W ciasnym przedziale jest to bardziej stresujące. Jednak wiem, że są ludzie, którzy nie mają problemu, żeby wtedy właśnie zagadać do obcych i nawiązać ciekawą znajomość. A czy Ty też tak masz, czy wolisz jednak podróżować w ciszy – z własnymi myślami?
Jaki jest sens życia… Albo jakiegoś jego wycinka?
A jak już przy myślach i rozważaniach jesteśmy: pociąg to dla mnie bardzo dobre miejsce do snucia rozmyślań. Patrzę sobie w okno i zastanawiam się nad kwestiami, które akurat ostatnio mnie frapują. Analizuję sytuacje, szukam rozwiązań, wpadam na ciekawe lub mniej ciekawe pomysły… Czas podróży to świetny czas na zatrzymanie się, podumanie nad sobą, pobycie sam na sam ze swoimi emocjami. Tymi, od których na co dzień się ucieka albo nad którymi nie ma możliwości zastanowić się w codziennym pędzie.
Jeżeli nie siedzę koło kogoś obcego, kto mógłby zaglądać mi przez ramię, czasem sobie notuję. Zapisuję wnioski. Spisuję swoje myśli i obserwacje. Dobrze jest mieć takie miejsce, w którym można notować, co się w głowie kłębi. Notatnik w podróży? Jak najbardziej! Jako copywriter już tak mam, że lubię wiele kwestii zapisywać i ubierać w słowa. 🙂
Oto sześć pomysłów. Sześć różnych sposobów umilenia sobie czasu, spędzanego w pociągu. A Ty jak często podróżujesz tym środkiem transportu? I co robisz, aby podróż zleciała szybciej i by dobrze wykorzystać ten czas? Podziel się w komentarzu!
PS. Nie, nie zdążyłam napisać całości w pociągu. Skończyłam ten wpis dużo później. 😉
Kocham jeżdżenie pociągiem i bardzo za nim tęsknię w Niemczech, gdzie pociągi są strasznie drogie i na ogół wybieram autobus lub samolot. Po Polsce przejeździłam naprawdę dużo, na początku studiów podróż do domu rodzinnego zajmowała mi 14 godzin! Przetestowałam więc wszystkie Twoje podpunkty :). Dodałabym jeszcze od siebie oglądanie filmów. Czasami nie da się czytać ze względu na hałaśliwych współpasażerów. Wtedy słuchawki i uszy, laptop na kolana i lecimy ze ściągniętą z Netflixa całą serią :D.
14 godzin, nieźle! To chyba musiałaś studiować na zupełnie przeciwnym krańcu Polski? 🙂
O widzisz, oglądania filmów jeszcze nie próbowałam. Jest to też ciekawy sposób! Można nadrobić zaległości filmowo-serialowe, bo w domu nie zawsze jest na to czas… Dziękuję za podzielenie się kolejnym sposobem na konstruktywne spędzenie czasu w podróży pociągiem! 😀
Jazda pociągiem to jedyny czas, w którym czytam książki – dlatego od prawie dwóch lat (rzuciłam studia, przygarnęłam psa i zamieszkałam w miasteczku, które prowadzi do Braniewa lub Olsztyna – niestety bilety są za drogie) jestem w połowie dwóch książek 😀
Jeśli nie książki to obserwowanie tego co jest za oknem, ew machanie kierowcom 😛