Uwielbiam słońce, uwielbiam ciepło. Wiosna i lato to moje ulubione pory roku. Spokojnie mogłabym mieszkać w kraju, gdzie przez większość czasu jest powyżej 10 stopni. Gdy przyroda na wiosnę budzi się do życia po zimowym letargu, i ja mam lepszy humor. Więcej energii, pomysłów i zapału. Co tak naprawdę urzeka mnie w wiosennej aurze?
O czym przeczytasz w tym wpisie?
Soczysta zieleń
Świeże pączki, a następnie listki, pojawiające się najpierw na krzewach, a później na drzewach. Młodziutka trawa, przykrywająca… Jakby to ładnie ująć… Zimowe pozostałości po pieskach. Dużo zieleni dookoła. To jedne z pierwszych elementów przyrody, które zauważam na wiosnę. Dowiedziono, że zieleń działa kojąco, sprzyja koncentracji i dodaje energii. Nie wiem, czy psychologia kolorów u Was się sprawdza, ale „u mnie działa” – jak to mówią programiści!
Ciepełko, ciepełko…
Jestem zmarzlakiem. Gdy tylko zrobi się cieplej, to dla mnie już jest spory powód do szczęścia. Właściwie to chyba powinnam być kotem, bo uwielbiam grzać się w słoneczku (ale już niekoniecznie opalać). Grzejące w policzki promienie wiosennego słońca, lżejsze ubrania – same plusy! Ponadto wreszcie można szybciej zbierać się do wyjścia, bo nie trzeba ubierać na siebie aż tylu warstw. Super!
Zapach w powietrzu
Czy Wy też zauważyliście, że wiosna pachnie… odmiennie? Czuć w powietrzu tę świeżość, witalność. Zupełnie inaczej niż zimą. Aż przyjemnie jest wyjść na spacer w pogodne popołudnie albo chociaż otworzyć szerzej okno i wpuścić nieco świeżego powiewu do mieszkania. W Krakowie dodatkową zaletą jest fakt, że im cieplej, tym mniej smogu.
Dłuższe wiosenne dni
Jestem freelancerem, więc mogę pracować o dowolnej porze. Jednak jak już wspominałam tutaj, do rannych ptaszków nie należę. Z tego względu zimą, gdy szybko zapada zmrok, traciłam sporo dnia. Wiosną natomiast mogę być spokojna, że zdążę zakosztować nieco promieni słonecznych, zanim dzień się skończy. Ponadto zawsze wolałam spacery popołudniowe i wieczorne niż poranne. Po całym słonecznym dniu jest po prostu cieplej! 🙂
Krokusy, żonkile i feeria kolorów
Wprawdzie jeszcze nie miałam okazji wybrać się „na krokusy” do jednej ze znanych dolin w Tatrach, ale i na miejscu mogę je podziwiać. W mieście znaleźć można wiele takich lokalizacji, które na wiosnę rozkwitają. Nawet pod blokami, w ogródkach, nie brakuje barwnych kwiatów. A zapach żonkili? Wystarczy kilka sztuk, aby napełnić cały pokój intensywnym aromatem. Żółty, fiolet, zieleń – oto barwy wiosny!
„Wiosna – cieplejszy wieje wiatr…” – śpiewali Skaldowie w jednej ze swych znanych piosenek. Słońce, zieleń, zapach, energia. Takie hasła kojarzą mi się z tą porą roku. A Wy, drodzy Czytelnicy, co najbardziej lubicie w wiośnie? Podzielcie się w komentarzach!
Ja w sumie lubię każdą porę roku, bo każda ma w sobie coś fajnego 🙂 Jeśli chodzi o wiosnę, to zdecydowanie uwielbiam budzące się do życia rośliny oraz słoneczko, które jeszcze nie grzeje za mocno, a już daje dużo ciepła 🙂
Tak, temperatura wiosną jest idealna: ani nie za gorąco, ani nie za zimno. W sam raz na spacery, przejażdżki rowerowe, zwiedzanie… Pozdrawiam wiosennie! 🙂