Dla jednych poezja to utrapienie, wspomnienia z nielubianych lekcji języka polskiego i czarna magia. Dla innych – źródło wzruszeń, zachwytów, silnych emocji i pokarm dla duszy. Niektórzy pozostają przy czytaniu, inni próbują tworzyć coś swojego. Pisanie wierszy: po co to komu? Czy dziś ktokolwiek to robi i czy warto?
O czym przeczytasz w tym wpisie?
Sposób wyrażania siebie
Jak uzewnętrznić to, co nam w duszy gra? Można malować i przenosić na płótno swoje wizje. Można pisać powieści, komponować muzykę lub prowadzić dziennik. A kolejny sposób to właśnie pisanie wierszy.
U mnie dość często pojawiają się takie uczucia i stany, których nie sposób wyrazić prozą. Wtedy właśnie na ratunek przychodzi poezja. Metafory, porównania, rymy – to wszystko pomaga mi uzewnętrznić te elementy duszy, które chcę w jakiś sposób uwiecznić. Te, którymi chcę się podzielić z innymi.
Forma autoterapii
Dla niejednej osoby pisanie wierszy jest swego rodzaju procesem terapeutycznym. Mnie również dotarcie do własnych odczuć, stanów psychicznych i myśli w taki sposób pomaga przepracować pewne sytuacje. Dzięki temu wyrzucam z głowy coś, co mnie gnębi, trapi czy gniecie w sercu albo ciąży na duszy. Wiele wierszy powstało, gdy byłam smutna, załamana, sfrustrowana, zła. Kiedy nie potrafiłam inaczej dojść do tego, co czuję po trudniejszych przejściach. Ośmielę się nawet powiedzieć, że bywały sytuacje, gdy pisanie wierszy właściwie ratowało mnie. Dawało nadzieję. Wzmacniało i uspokajało.
Pisanie wierszy odskocznią od codzienności
Pisząc, można zatopić się w efemerycznym świecie marzeń. Docierać do zakątków, niedostępnych na co dzień. Dać się ponieść wyobraźni, znajdując nieoczywiste powiązania. Urealniać to, co nierealne. Gdy rzeczywistość przytłacza, a myśli wędrują w stronę odległych krain – sięgam po kartkę i długopis. Ewentualnie otwieram edytor tekstu na komputerze. Muszę tylko pilnować, aby za długo nie bujać w obłokach… Czasami (nie)stety trzeba zejść na ziemię, ocknąwszy się z poetyckiej rzeczywistości.
Zabawa słowem
Bywa, że pisanie jest dla mnie po prostu grą słów. Uwielbiam nasz piękny, melodyjny i bogaty język. Od czasu do czasu piszę więc coś rymowanego zupełnie dla zabawy. Niekiedy wychodzi z tego coś, co jest totalnie niepoważne, może nawet głupawe lub niezrozumiałe dla innych. Jednak:
- sprawia mi to radość,
- relaksuje,
- uczy dostrzegać nieoczywiste znaczenia słów,
- pobudza kreatywność.
Przecież poezja nie musi być pełna patosu. A Sztaudynger? A Szymborska? I wielu innych, którzy wybornie operowali słowem? 🙂
Kiedyś pewna osoba powiedziała mi: „I na co ci to pisanie wierszy, przecież nie będziesz z tego żyć”. Może i nie będę Z TEGO żyć. Ale… być może m.in. DZIĘKI TEMU żyję – i piszę te słowa. I może w jakiś sposób DLA TEGO też żyję. Nie piszę, żeby z tego wyżyć. Piszę, bo… nie potrafię już inaczej.