O syndromie oszusta – nie tylko w copywritingu

Nie, nie nadaję się do tego. To za trudne. Nie mam wystarczająco kompetencji. Co się będę wymądrzać, inni więcej wiedzą na ten temat. Znasz to? Zdarzało Ci się słyszeć tego typu głos w swojej głowie? Sabotujący. Powstrzymujący przed podjęciem działania. Syndrom oszusta to uprzykrzający życie chochlik, którego podszepty mogą wiele namieszać i popsuć.

Za mało wiem…

Otwierasz grupę dla copywriterów. Widzisz ofertę pracy – szukają osoby, piszącej w takiej a takiej tematyce. O, to coś dla mnie! – myślisz w pierwszym odruchu. Niestety, sekundy później pojawiają się wątpliwości. A bo to za dużo osób się już zgłosiło do zlecenia. Pewnie są lepsze. Ja nie mam na tyle doświadczenia, żeby się tu sprawdzić. I w ogóle to wiedza też niewystarczająca. A tutaj w dodatku trzeba by pisać po angielsku…

Tak, zdarza mi się takie myślenie. Niejednokrotnie powodowało ono, że nawet nie próbowałam. I dotyczy to nie tylko zleceń. Syndrom oszusta ujawnia się również na innych frontach:

  • kiedy ktoś prosi mnie o wyrażenie zdania na jakiś temat (bo przecież co ja tam wiem…),
  • gdy bliska osoba chwali mnie za coś, co wykonałam (no nie, gdzie tam, to jakoś tak wyszło, nic takiego nie zrobiłam…),
  • kiedy rozważałam, czy przeczytać na głos moje wiersze podczas wieczorku poetyckiego (są za słabe, inni piszą lepiej, poziomem im nigdy nie dorównam),
  • gdy zastanawiam się, czy iść na karaoke ze znajomymi (bo przecież totalnie nie umiem śpiewać i tylko się zbłaźnię…),
  • kiedy waham się, czy ktoś mnie polubi (bo może jestem zbyt nudna czy nieśmiała…),
  • gdy chcę zadać jakieś pytanie na spotkaniu autorskim bądź debacie – ale wmawiam sobie, że to pytanie jest głupie, od czapy…

Takich sytuacji w życiu jest więcej. Być może wiesz, o czym piszę i też zdarza Ci się doświadczać podobnych odczuć czy przyłapywać na takim myśleniu.

Co zrobić z syndromem oszusta?

Powiem wprost: nie wiem. Nie jestem psychologiem. Nie mam żadnej magicznej pigułki, która potrafiłaby wyłączyć takie przekonania. Znalazłam jednak kilka sposobów, które w moim przypadku się sprawdzają. Podzielę się nimi z Tobą.

Uświadomienie sobie, że nie wszystko skupia się na mnie

Proste, a skuteczne. Często wystarczy dostrzec, iż nie każdy ocenia moje kompetencje i tylko szuka luk w mojej wiedzy. Nie każdy czeka, żeby mnie, kolokwialnie mówiąc, „udupić”. Świat nie kręci się wokół mnie, ludzie mają swoje życie. A błądzić ludzka rzecz.

Odpuszczenie perfekcjonizmu

Zauważyłam, że u mnie syndrom oszusta i perfekcjonizm często szły w parze – zwłaszcza w copywritingu. Sprawdzanie każdego tekstu kilka razy, zmienianie słów, upewnianie się, czy nie ma za dużo powtórzeń, kopanie w regułach językowych… To wszystko jest oczywiście potrzebne, gdy pracuje się ze słowem. Jednak konieczny jest tu umiar, bo granica między starannością a perfekcjonizmem bywa cienka. A to, że gdzieś zapomnę przecinka, nie czyni ze mnie przecież złego copywritera.

Posłuchanie opinii kogoś z zewnątrz

Content manager mówi, że treści są super i klient zadowolony? Zamiast odruchowo negować to w myślach, staram się odczuć wdzięczność za to, że ktoś docenia moją pracę. I za to, że przekazuje mi pozytywny feedback. Koleżanka przekonuje, że wcale nie śpiewam tak źle, jak mi się wydaje? Może warto jej posłuchać – zwłaszcza jeśli sama zna się trochę na rzeczy i ma dobry słuch muzyczny.

Popatrzenie na FAKTY, nie ma myśli.

Mam przyjaciół, którzy przez lata wciąż są obok. Poznaję nowe osoby i słyszę, że zrobiłam na nich dobre wrażenie. Ludzie chcą się znów spotykać ze mną.

Zostałam zatrudniona. Klient pochwalił moje treści. Działam w branży z powodzeniem, mając długotrwałe i dobre współprace.

Doświadczeni poeci entuzjastycznie zareagowali na to, co przeczytałam.

To wszystko o czymś świadczy – o czymś innym niż to, co podpowiada mi oszukańczy chochlik.

Działanie pomimo wątpliwości

Podjęcie wyzwania. Zrobienie czegoś, co wywołuje obawy i dyskomfort. Przełamanie się. Jak chociażby wtedy, kiedy przeczytałam trzy wiersze swojego autorstwa na spotkaniu poetyckim w krakowskiej kawiarni. Warto było. Działanie umacnia wiarę w siebie i sprawia, że chce się robić więcej. Dostrzegasz, że nie taki diabeł straszny. A chochlik… On się wtedy chowa i jest mu głupio.

Powodzenia w walce z syndromem oszusta!

debiut na wieczorku poetyckim

Zdjęcie ze spotkania „Poezje i herezje” – cyklicznego wydarzenia, odbywającego się w krakowskim Cafe Szafe. Na zdjęciu wraz ze mną Anna Polkowska i Michał Krzywak. Autor zdjęcia: Andrzej 🙂

Back to Top