Kochany Człowieku, który to czytasz,
pozwól, że na początek się przedstawię. Mam na imię Lusinka. Jestem młodą, powoli uczącą się żyć w mieście jeżynką. Zieleni macie tu całkiem sporo! Wydawałoby się – raj na ziemi dla jeża… Jednak, wbrew pozorom, wcale nie jest tu tak bezpiecznie. I choć w lesie czyha sporo dzikich niebezpieczeństw, tutaj są one nam, jeżom, bardziej obce… Czego najbardziej się boimy?
Zagrożenia dla jeża w mieście
Oto trzy sytuacje, w których każdy z nas, jeżyków, może się znaleźć…
Mało tu zarośli, więcej żwiru… o, a tam, kawałek dalej, chyba jest więcej zieleni. Potuptam, z pewnością znajdę co nieco do zjedzenia właśnie w tym miejscu. Oj… a co to za pustkowie dookoła, cóż za straszne, wielkie stwory ze świecącymi oczami nim pędzą…?
Niewielki, młody jeż próbował przedostać się na drugą stronę ulicy. Nie wydawało się to karkołomne – była noc, a aut na lokalnej drodze nie pojawiało się wiele. Jeżowe tuptanie przeniosło się z trawnika na asfalt. Nagle zza zakrętu wyłoniła się rozpędzona osobówka. Muzyka łomotała w niej głośno. Samochód z pewnością poruszał się szybciej, niż pozwalały na to znaki drogowe. Jeż, przestraszony, swoim zwyczajem przycupnął niziutko i nastroszył się. Ostatnie, co widział w swym życiu, to zbliżające się oślepiające oczy stalowego potwora…
Pospaceruję po tym trawniku, może znajdę tu coś smacznego!
– Mamo, mamo, patrz – jeż!! – głośny krzyk rozległ się po osiedlu. Dwójka dzieci podbiegła w stronę człapiącego przez trawnik kolczastego stworzenia. Zaraz za nimi przygalopował ciekawski owczarek, merdając ogonem.
– Mamo, mogę go dotknąć? – zapytała z nadzieją siostra chłopca.
Tymczasem pies z zainteresowaniem przyglądał się jeżykowi, trącając łapą i próbując go obwąchać bez ukłucia się. Nikt nie reagował.
– Hahaha, zobacz, jak śmiesznie Fifi się bawi z tym jeżem! – ucieszył się chłopiec. Jego siostra próbowała w międzyczasie podnieść stworzenie od spodu. Przestraszone zwierzę fuknęło, nastroszyło się i wbiło kilka igiełek w dłoń dziewczynki. Zdenerwowana matka odciągnęła dzieci od jeża. W międzyczasie pies, rozdrażniony sytuacją, chwycił go w swe silne szczęki…
O, cóż za uroczy żywopłot! Może znajdę tam schronienie? Wygląda na taki w sam raz do codziennej drzemki. A gdyby tam założyć gniazdko? Całkiem przytulny domek mielibyśmy… Trochę trawy i liści dookoła jest, więc będzie tu bezpiecznie i zacisznie, prawda?
Warczenie kosiarek i podkaszarek od samego rana niosło się po osiedlu. Dookoła czuć było woń świeżo koszonej trawy. Słońce paliło niemiłosiernie, ale nie przeszkadzało to w przycinaniu zielonego dywanu niemal przy samej ziemi. Podkaszarki dodatkowo sięgały tam, gdzie inne urządzenia nie były w stanie dotrzeć. Teraz jedna z nich niebezpiecznie zbliżała się w kierunku rosnącego dookoła trawnika żywopłotu. Jeżowa mama skuliła się i nastroszyła, chcąc chronić swoje młode przed tym dziwnym, groźnym i warczącym stworzeniem…
Jest ktoś, kto pomaga jeżom!
Na szczęście wiemy, że możemy liczyć na pomoc ludzi. Jednym z nich jest Pan Jerzy Gara. To właśnie u niego, w Ośrodku Rehabilitacji Jeży w Kłodzku, przebywa kilkadziesiąt kuleczek z igiełkami. Część z nich zawitała tam tylko na pewien czas. Po powrocie do pełni sił i po wyleczeniu wrócą do samodzielnego życia. Niestety – są też takie osobniki, które nie poradzą sobie na wolności. Jeżyk bez tylnych łapek, niewidomy czy taki z poważną wadą zgryzu… Zwierzaki te już na zawsze będą potrzebowały wsparcia Was, ludzi. Pan Jerzy robi, co może. Jego dobre serce pozwoliło już wielu moim kolczastym przyjaciołom wrócić do zdrowia, by znów dzielnie tuptać.
Jak jednak się domyślasz, każda klinika wymaga funduszy, by działać. Tak jak i ludzkie szpitale, również nasz Ośrodek również potrzebuje wsparcia. Można go udzielać na kilka sposobów:
- przesyłając Panu Jerzemu karmę dla podopiecznych (np. Animonda Carny Kitten – Koktajl Drobiowy),
- dostarczając gazety, ścinki z niszczarek lub kuchenne ręczniki – są idealne jako posłanie dla nas, to takie nasze prześcieradła i kołderki!,
- dzieląc się informacjami o funkcjonowaniu Ośrodka,
- drukując plakaty informacyjne lub udostępniając je w social mediach,
- będąc czynnym uczestnikiem grupy na Facebooku o nazwie 🦔♥️🦔 Polska dla Jeży 🦔♥️🦔 Licytacje ❤Adopcje,
- wirtualnie adoptując jednego ze stałych mieszkańców ORJ (więcej informacji, jak to zrobić, znajdziesz właśnie w powyższej grupie).
Czyż to nie wspaniała wiadomość? Pomimo że w mieście czyha na jeże wiele zagrożeń – Wy, ludzie, możecie nam pomóc. Chociażby wspierając Pana Jerzego w jego cudownej misji. Nasze jeżowe serduszka będą Ci bardzo wdzięczne za każde, nawet najmniejsze wsparcie! 🦔🌼
Jak jeszcze możesz wspomóc kolczastych mieszkańców miast?
Tak naprawdę każdy z Was może dołożyć swoją cegiełkę do pomocy jeżykom. Zastanówmy się na początek, jak w ogóle zapobiegać temu, byśmy musieli trafiać do klinik albo, co gorsza… za tęczowy mostek… 🥺 Jednym ze sposobów jest zwiększanie świadomości na temat zagrożeń na nas czyhających. Możesz na przykład zamówić naklejki na samochód 🚗, ostrzegające innych kierowców i proszące o ostrożność. W wielu miastach z budżetu obywatelskiego da się zorganizować nam domki, w których możemy przebywać, mieszkając w mieście. Będziemy wdzięczni za każdy głos na taki projekt!
Jeżeli jesteś właścicielem psa 🐶, prosimy ładnie – nie pozwól swojemu pupilowi nas atakować. Nie zawsze jesteśmy w stanie sami obronić się przed groźnymi dla nas szczękami. Zwróć więc uwagę, czym Twój towarzysz zajmuje się, hasając po trawniku. Kilkakrotnie albo kilkunastokrotnie większy od nas pies nie tylko może wystraszyć jeża, ale też go okaleczyć.
A co, gdy znajdziesz jednego czy jedną z nas w nie najlepszym stanie? Złamana czy zwichnięta łapka, uszkodzone igły, widoczne rany, wychudzenie czy kłopoty z koordynacją ruchową – to wszystko jest wskazaniem do tego, by jeż 🦔 trafił na obserwację weterynarza 🩺. Proszę, nie zostawiaj wtedy mnie na pastwę losu! Zamiast tego:
- zadzwoń na Straż Miejską i zabezpiecz rannego jeża do czasu przyjazdu strażników bądź poinformowanych przez nich wolontariuszy,
- jeżeli dasz radę, przetransportuj jeżyka ostrożnie do lecznicy weterynaryjnej,
- gdy nie masz możliwości dostania się od razu do weterynarza, zapewnij zwierzęciu dostęp do czystej wody,
- w razie potrzeby pomóż jeżykowi osobiście, posiłkując się radami od Pana Jerzego,
- zawsze możesz skontaktować się bezpośrednio z ORJ, by podpytać, co robić.
Jak widzisz, jako jeże nie mamy wcale łatwo w miejskiej dżungli. Wierzymy jednak, że wraz z Wami, ludźmi, możemy tu wspólnie koegzystować. Prosimy, nie zamykajcie oczu na nasz los… Jesteśmy samodzielne, radzimy sobie, ale czasami miejskie niebezpieczeństwa dosięgają i nas. Dziękujemy za każdy gest miłości i życzliwości, skierowany w stronę kolczastych kulek!
W imieniu nas wszystkich, z miłością
Jeżynka Lusinka 🦔