smoki, węże, demony
pełzną i wiją się wdzięcznie
ach, ta sertralina.
godzina – i się zaczyna.
nagły wodospad łez już niepohamowany
rwąca rzeka płaczu rozbija się o skały
kotłuje, spienia rozrywa wspomnienia
fala z impetem uderza i kto wie, gdzie teraz zmierzać
nietęga ma mina! co ta sertralina!
i zamiast szczęścia lęk mnie ogarnie
gdy ujrzę, jak wszystko dokoła marnie
wygląda…
spoglądam spod powiek zapłakanych;
ser-tra-lina – specyfik nieznany:
kanapka z cheddarem
buty w kwiatuszki
a na szyję stryczek cieniuśki
to tylko myśli – skłębione, splątane
wytrzymaj, wytrwaj
skocz w głębię, w nieznane
daj się porwać
popłyń wraz z nurtem
ES-ES-ER-I ratuje cię hurtem